wtorek, 10 maja 2016

Jak grochem o ścianę...

Dlaczego w słodkich reklamach pachnących niemowląt nikt nie ostrzega - choćby małym druczkiem! - o tym, co czeka matkę, gdy jej dziecię będzie w wieku, w którym zacznie odliczać lata do swoich pierwszych w życiu wyborów parlamentarnych?
Kiedy powyższą grafikę znalazłam przez Google na Komiksiarz.pl, chciałam się nią podzielić z tobą w trybie natychmiastowym. Jednakże na myśl nie przyszedł mi mój mąż, ale moje osobiste nastolatki ;-). Takie są moje dzieci. One nieustannie mnie czymś zaskakują.


Na przykład jeśli chcę, by wyrzuciły śmieci, są niemiłosiernie umęczone nauką lub unoszą się w pędzie wszechwiedzy ku ostatniemu zadaniu z fizyki, z którego nic nie może ich wytrącić. Sprawy tak przyziemne, jak śmieci przegrywające z grawitacją, muszą bezwzględnie poczekać na "za chwilę", "zaraz", "już kończę", "jeszcze chwilkę", co sumuje się na jakieś 2 godziny do 4 godzin oczekiwania. 

Z kolei gdy potrzebuję pomocy przy wyjęciu odkurzacza, potrafią być tak drobiazgowe w każdym swym ruchu, że aż się dziwię, iż dla drogi sznura do kontaktu nie wytyczyły żerdek wiązanych sznurkiem oraz sygnalizacji świetlnej. 

Podziwiam je również za wyjątkową cierpliwość do naczyń, które schną w suszarce nawet kilkanaście godzin przed wyjęciem ich i rozstawieniem do szafek, a także za niespotykaną dokładność w segregacji prania, która polega nie tyle na układaniu ubrań w kostkę, ile na wskazaniu, że dana para skarpetek to skarpetki siostry, zatem mogą dalej poniewierać się po kanapie...

Jednakże najbardziej jestem zaskoczona, gdy moje aspirujące do dorosłości dziecię zrobi w niedzielny poranek przepyszną jajecznicę z cebulką i kiełbaską, a drugie zaparzy kawę i pokroi pomidory... Tak, do dzieci można mówić jak grochem o ścianę, ale potrafią nas zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. W taki niedzielny poranek matka ma czas na spokojny prysznic, ułożenie fryzury, makijaż. Siada do śniadania jak królowa, a jej kochane dzieci w tę jedną godzinę resetują wszystko, co powyżej ;-).

I to do nas, do matek, można mówić jak grochem o ścianę, że: 
  • dzieci, cię wykończą
  • po co ci te pieluchy
  • myśl o sobie
  • macierzyństwo jest przereklamowane
  • one cię wykorzystują
  • jesteś dla nich za dobra
  • powinnaś od nich więcej wymagać itd.
Tak, tak... Możecie sobie gadać... 
  1. Może i jestem często zmęczona, ale mam dzieci, bo są moim spełnieniem marzeń - pragnęłam być ich mamą i teraz piję piwo, które sobie naważyłam :-P
  2. Jestem dla nich dobra, bo je kocham, jak nikt inny na świecie!
  3. Wymagam od swoich dzieci. Od każdego na miarę jego lat. A że one ciągle moją cierpliwość wystawiają na próbę, to już inna para kaloszy... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright© 2016 Moc Kobiet. Zabrania się zmieniać, kopiować i wykorzystywać bez pisemnej zgody autorki.