- Na mecz?
- Tak, idziemy razem ze szkołą na mecz Legii.
- Legii? Jak to na mecz Legii?
- Mamo, nie patrz tak na mnie. Naprawdę. Pan z nami idzie.
Choć niewiele z tego rozumiem, biorę od dziecka kartkę i przypinam do tablicy korkowej w kuchni z ważnymi sprawami na później.
- Na mecz Legii? Pewnie będziesz mogła pójść. Tylko lekcje mają być odrobione.
- Dobrze :-*.
Córka ową kartkę z prośbą o zgodę przyniosła 4 tygodnie przed wydarzeniem. Przyznam, że nawet nie przeczytałam informacji, którą podał nauczyciel. Nie widziałam nic złego w szkolnym wyjściu na mecz na stadion Legii. Jednakże do kupienia biletów był niezbędny podpis rodzica i musiałam się z nią w końcu zapoznać. Byłam jednak zajęta, wysłałam więc córkę do taty. I tu zaczęły się schody...
Tata niestety odmówił swojego podpisu z powodów ideologicznych, ponieważ jest kibicem Polonii. Córka wróciła do mnie. Biorę świstek do ręki i czytam. Czytam. "Mecz skończy się ok. godziny 22".
- Że co?! Idziesz na mecz ze szkołą, który się kończy w nocy?
- No... tak.
Zaniemówiłam. W głowie mam - %$#@*&? - pustkę...
- Nie, to ja się muszę zastanowić. Serio.
Czytam dalej. "Dojazd na mecz i powrót dziecka we własnym zakresie". Myślę sobie, że pół biedy, bo ją chociaż ojciec zawiezie i przywiezie z imprezy. Ale uwaga. Wracamy do punktu wyjścia ;-). Mąż jest kibicem Polonii. W domu przeplatały się cały tydzień dyskusje o tym, że wuefista źle wybrał drużynę, że dziecko przesiąknie niewłaściwym klimatem. Ech...
Czy tylko ja się zastanawiam nad tym, jak wygląda bezpieczeństwo na stadionie? A co będzie, jeśli na mecz wejdą kibole? Przed podpisaniem zgody hamował mnie strach o zdrowie i życie mojej nastolatki, a tatuś-kibic rozwodził nad tym, że będzie musiał dla równowagi zaproponować wuefiście mecz Polonii, bo to przecież prawdziwa warszawska drużyna piłkarska, że dzieciom trzeba historię przybliżać ;-).
W ostatnim dniu zbierania oświadczeń rodziców z duszą na ramieniu podpisałam się pod zgodą. Kiedy w końcu córka dostała swój bilet, okazało się, że miejsca mają wykupione w specjalnej strefie dla rodziny. Uspokoiłam się. Tata dostarczył dziecko na miejsce zbiórki z nauczycielem. Później śledził online przebieg spotkania i pojechał po nią na czas.
Córka wróciła szczęśliwa, podekscytowana, a jej włosy pachniały świeżym powietrzem. Myślę, że było warto przemóc własny strach o dziecko i zaufać nauczycielowi, że wie, gdzie idzie, na co idzie i co robi...
Jeśli zatem twoje dziecko chce iść na mecz na dużym stadionie, wyjście grupowe i bilety w strefie dla rodziny, są tu najlepszym rozwiązaniem. Może pomożesz mu w spełnieniu marzenia?
PS.
Zapraszam do przeczytania artykułu:
PS.
Zapraszam do przeczytania artykułu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz